Na świecie dużo mówi się o legalizacji marihuany, o jej aktualnym stanie prawnym, a także o głośnych sprawach z celebrytami, zatrzymaniach za „trawkę” i innych tego typu sprawach. To jest medialne i to się niesie. W cieniu pozostają konopie siewne, które również zasługują na uwagę – być może nawet większą. Są to rośliny o niemal nieograniczonych zastosowaniach i ogromnych korzyściach dla środowiska. Uprawiane od tysięcy lat – także na terenie Polski – konopie przemysłowe są coraz bardziej doceniane za swoje potencjalne korzyści ekologiczne, gospodarcze i społeczne. Pora by przedostały się do mainstreamu. Skoro konopie indyjskie mogą, to co przeszkadza ich włóknistym braciom?

Zastosowania konopi przemysłowych

Pierwszym, najbardziej znanym, bo wynikającym wprost z nazwy („włókniste”) zastosowaniem konopi przemysłowych, jest produkcja włókien. Włókna te są silne, trwałe i stosunkowo odporne na zmiany warunków atmosferycznych. Właściwości te sprawiają, że doskonale nadają się do produkcji lin rybackich, lin statków, masztów i wszystkich innych stosowanych na zewnątrz. To jednak nie koniec zastosowań. Świetnie sprawdzą się też w produkcji odzieży (jednocześnie zużywając mniej wody niż bawełna), papieru (będąc o wiele bardziej neutralne środowiskowo niż drewno, wymagające wycinki drzew) czy nawet materiałów budowlanych, takich jak hempcrete (tworząc jedyne materiały budowlane o ujemnym śladzie węglowym) i wykończeniowych, np. stosowanych w izolacjach.

Roślina ta jest również źródłem oleju, bogatego w kwasy tłuszczowe omega-3 i omega-6. Olej konopny stosowany jest zarówno w przemyśle spożywczym, jak i kosmetycznym, gdzie jest doceniany za swoje właściwości odżywcze i nawilżające. Jadalne są także same ziarna, z których olej ten się tłoczy. Nawet na polskim rynku możemy dostać ketchup z dodatkiem nasion konopi.

Olej z konopi ma największy potencjał wśród olejów roślinnych, by stać się w przyszłości szeroko wykorzystywanym biopaliwem i zastąpić paliwa kopalne. Z fermentacji włókien konopi można uzyskać etanol, a bioplastik konopny może zastąpić plastiki oparte na ropie naftowej.

W porównaniu z tradycyjnymi surowcami, konopie potrzebują mniej wody, pestycydów i nawozów, co przekłada się na mniejsze obciążenie dla środowiska. Nie są wybredne jeśli chodzi o warunki glebowe. Co więcej – mogą być stosowane w celu jej remediacji, czyli użyźniania i naturalnego oczyszczania. Dzięki szybko rosnącym korzeniom przyczyniają się do stabilizacji gleby, co zapobiega erozji i zwiększa jej żyzność. Ta właściwość czyni konopie idealnymi roślinami do rekultywacji terenów zdegradowanych. Można je więc uprawiać „przy okazji”, w płodozmianie – a później z powodzeniem wykorzystywać.

Bariery rozwoju konopi przemysłowych

Dlaczego w takim razie konopie nie są najbardziej rozpowszechnioną rośliną na naszych polach? Wiele osób, zwłaszcza młodych, nie wie, że takie już były. W drugiej połowie XX wieku na terenach naszego kraju uprawiało się nawet 30 tysięcy hektarów. Dziś są to około 2 tysiące.

Wyparły je tworzywa sztuczne, na punkcie których zwariował świat, nie zdający sobie z początku sprawy ze szkód środowiskowych, jakie one wyrządzają – lub zdający sobie sprawę, lecz pochłonięty wizją zysku.

Sytuacji nie pomogła walka z narkotykami, która postawiła marihuanę na równi z heroiną czy kokainą. W jej wyniku, w opinii publicznej często utożsamia się konopie włókniste z indyjskimi, a ich uprawy, choć legalne, są ograniczone i kontrolowane. Rolników nie zachęca prawo, które wymaga uzyskiwania zezwoleń, a następnie i tak naraża na konsekwencje przekroczenia dozwolonych poziomów THC, a w konsekwencji utraty całych plonów. Pomimo tego, że roślina z 0,5% THC do odurzania się nie nadaje.

Po długotrwałym zakazie uprawy konopi ciężko przekonać rolników do zmiany nawyków i podjęcia bardziej ryzykownej uprawy. Zwłaszcza, że ryzyko nie wynika ze specyfiki rośliny, a z uwarunkowań prawnych, na co przecież mamy, jako społeczeństwo, wpływ.

Konopie padły ofiarą utożsamiania odmiany przemysłowej z indyjską niemal na całym świecie.

Ciężko znaleźć kraj, który nie ma restrykcyjnych przepisów dotyczących upraw, przetwórstwa i handlu nimi, nawet jeżeli mówimy o odmianach ze śladową ilością THC. Pomimo niskiego stężenia tej substancji w konopiach przemysłowych, takie regulacje utrudniają rozwój rynku oraz prowadzenie badań naukowych nad rośliną

Mamy tutaj do czynienia także z pewnym błędnym kołem. Sytuacja prawna utrudnia badania i rozwój. Działalność tego rodzaju mogłaby doprowadzić do poznania nowych zastosowań i lepszego zrozumienia i wykorzystania potencjału rośliny. To z kolei mogłoby dostarczyć kolejnych bodźców do liberalizacji prawa z nią związanego. Niestety wygląda na to, że to zmiany legislacyjne muszą nastąpić pierwsze.

Liberalizacja prawa dla konopi

Sytuacje mogłoby do pewnego stopnia poprawić wsparcie i finansowanie ze strony rządów. O ile sektor prywatny jest bardzo mocno zainteresowany inwestycjami w przedsięwzięcia konopne, o czym świadczą rekordy polskiego crowdfundingu należące do przedsiębiorstw właśnie z tej branży, o tyle rządy wciąż traktują konopie jako zło. W sytuacji, w której obecnie znalazła się światowa polityka, istnieją być może ważniejsze wydatki – choć patrząc na proekologiczne właściwości materiałów konopnych to także jest kwestia dyskusyjna. Sama liberalizacja prawa to jednak niski koszt.

Absolutnym minimum jest podniesienie limitu THC w uprawie konopi włóknistych do 1%. Optymalne byłoby całkowite uwolnienie upraw tych roślin – bez żadnych pozwoleń i zgłoszeń.

Argumentem przeciw bywa, że legalizacja i uwolnienie upraw konopi przemysłowych utrudni wykrywanie nielegalnych upraw marihuany. Podobny wygląd zewnętrzny (przynajmniej z pozoru, z daleka) oraz zapach mogą budzić mylne podejrzenia, a przecież państwo nie może niepokoić każdego uprawiającego legalne konopie, w podejrzeniu, że uprawia te nielegalne. Rozwiązanie tego problemu jest najprostsze z możliwych – legalizacja marihuany.

Penalizacja się nie sprawdziła, marihuana jest na każdym roku, dostęp do niej mają dzieci, a zyski trafiają do organizacji przestępczych. Pora to odwrócić, kontrolować podaż, utrudnić dostęp dzieciom, a zyski przekierować do rolników, przedsiębiorców i budżetu państwa. Dane empiryczne z USA pokazują, że po legalizacji użycie marihuany wśród dzieci spadło, maleje także liczba kierowców pod wpływem marihuany, a nawet kierowców prowadzących po alkoholu. Temat ten jest oczywiście dużo bardziej skomplikowany niż sama legalizacja konopi przemysłowych.

Perspektywy konopi przemysłowych w Polsce

Niektóre szacunki wskazują, że globalny rynek konopi do 2030 będzie wart nawet 350 miliardów dolarów. Jest to ogromna szansa dla rolników i przemysłu. Wszystkie argumenty przeciwko są oparte w pełni na emocjach, a nie racjonalności – wiążą po prostu konopie z czymś uniwersalnie złym. Musimy w społecznej świadomości oddzielić konopie przemysłowe od konopi indyjskich. Tymi pierwszymi ciężko się odurzyć, nawet jeżeli będą, wzorem Czech, zawierały do 1% THC. Do tego mogą być na tyle dochodowe, że motywacja, by uprawiać pod ich przykrywką marihuanę, będzie bardzo niska.

Pozwólmy polskim rolnikom skorzystać z perspektyw światowego rynku konopi.

Zwłaszcza, że nasze gleby są do tego bardzo dobre, a historia uprawy konopi w Polsce jest bogata. Warto zainwestować we wskrzeszenie tych tradycji i korzystać z doświadczenia i wiedzy polskich rolników. Rodzimy rynek ma szansę być jednym z najbardziej konkurencyjnych na świecie. Dysponujemy bowiem doskonałymi warunkami glebowymi oraz klimatem. Promocja konopi przyczyni się także do rozwoju zrównoważonego rolnictwa w Polsce, poprzez zmniejszenie użycia nawozów i pestycydów, których te rośliny prawie nie potrzebują. Włączenie konopi do rotacji upraw może również zapobiec erozji gleby i poprawić jej jakość, jednocześnie nie zmieniając głównego profilu działalności rolnika.

Konopie to nie samo rolnictwo. Wzrost zainteresowania nimi może przyczynić się do rozwoju różnych gałęzi przemysłu w Polsce: tekstylnego, budowlanego, spożywczego czy kosmetycznego. Inwestycje w nowe technologie oraz innowacyjne zastosowania konopi mogą przyczynić się do stworzenia nowych miejsc pracy oraz zwiększenia konkurencyjności polskiego przemysłu.

Podsumowanie

Żeby do tego doprowadzić, kluczowa jest edukacja społeczeństwa. Zacząć należy od różnic pomiędzy konopiami przemysłowymi a indyjskimi oraz od korzyści płynących z zastąpienia nimi materiałów syntetycznych. Z czasem można przejść do dyskusji nad konopiami indyjskimi, jednak o ile ta kwestia jest skomplikowana i o wiele bardziej podatna na sprawy światopoglądowe, konopie włókniste nie mają potencjału szkodzenia. Mają natomiast potencjał ograniczenia emisji zanieczyszczeń i produkcji alternatywnych, ekologicznych materiałów do stosowania w wielu gałęziach przemysłu, a także tworzenia nowych miejsc pracy i generowania zysku dla sektora rolnictwa. Na koniec mimo wszystko potrzebna będzie jednak władza, która słucha ludzi.