Do niedawna ślad w dokumentach na temat zażywania marihuany wykluczał potencjalnych kandydatów z rekrutacji do pracy w agencjach wywiadowczych USA. Wspólnie z legalizacją, która obejmuje coraz większy obszar Stanów Zjednoczonych, idzie jednak także transformacja kulturowa w zakresie tej używki. Kolejny namacalny dowód to umożliwienie pracy w CIA, NSA i innych agencjach federalnych osobom, które miały wcześniejszy kontakt z marihuaną.
Prosta zmiana przepisów
W czerwcu komisja senacka zatwierdziła poprawkę zmieniającą zasady przyznawania poświadczenia bezpieczeństwa (czegoś na wzór naszego zaświadczenia o niekaralności), niezbędnego w trakcie rekrutacji do pracy w agencjach wywiadowczych. Do tej pory rząd federalny odmawiał wydania takiego dokumentu osobom, które wcześniej zostały przyłapane na używaniu marihuany. Obecnie ma się to zmienić. Sama historia zażywania marihuany nie będzie mogła być już przyczyną odmowy, a więc nie skreśli z pracy np. w słynnym CIA.
Czy to oznacza koniec problemów? Niekoniecznie. Poprawka musi teraz przejść przez obie izby, a potem podpis pod nią złożyć musi prezydent. To jeszcze nie nastąpiło.
Korzyści dla Stanów
Poszczególne agencje mają pewną elastyczność w kwestii polityki zatrudniania. Najczęściej jednak, według standardowego formularza aplikacyjnego z 2016 roku, kandydaci pytani są, czy używali nielegalnych substancji w ciągu ostatnich siedmiu lat. Niektóre agencje już wcześniej skracały ten interwał.
Największy do tej pory postęp w tym zakresie miał miejsce rok wcześniej, w lipcu 2021, kiedy FBI zaktualizowało swoje zasady zatrudniania, dopuszczając kandydatów, którzy nie spożywali marihuany przez jeden pełny rok przed złożeniem wniosku. Wcześniej agencja wymagała, aby kandydaci nie spożywali marihuany przez co najmniej trzy lata.
Z kolei CIA w 2020 ogłosiła, że używanie marihuany nie czyni człowieka złym lub mniej wartościowym. Wskazywano jednak wówczas, że CIA jest związana prawem federalnym, które zabrania przyznawania poświadczeń bezpieczeństwa użytkownikom substancji kontrolowanych, w tym marihuany, a prawa stanowe nie zastępują praw federalnych.
Od dawna zwraca się uwagę na to, że uniemożliwianie zatrudniania osób z historią użycia marihuany ogranicza pulę młodych pracowników, potencjalnie świetnych specjalistów. W efekcie ważne stanowiska pozostają nieobsadzone lub nie wybiera się optymalnych kandydatów. Ograniczenie takie jest tym bardziej niezrozumiałe dziś, gdy 19 stanów i Dystrykt Kolumbii zalegalizowały użytek rekreacyjny tej używki.
Legalizacja a praca w służbach w praktyce
Choć wskaźniki użycia marihuany wśród pracowników stale rosną, wzrost ten jest zaskakująco niski, jeżeli zestawimy go z faktem, że co roku „trawka” jest coraz szerzej legalna. W badaniu Quest Diagnostics w 2020 roku 2,7% testów narkotykowych przeprowadzonych w imieniu pracodawców dało pozytywny wynik na obecność marihuany. Rok wcześniej było to 2,5%, a w 2016 2%.
Pracownicy najczęściej badani są na podstawie losowych, wyrywkowych tekstów, ale także w wyniku podejrzeń lub po wypadkach.
Przyszłość rysuje się jednak optymistycznie dla entuzjastów konopi. Pojawiły się bowiem również sugestie, że proponowane będą dalsze zmiany, które pozwolą pracować nie tylko byłym użytkownikom marihuany, ale także obecnym.
Źródło: The Wall Street Journal, Marijuana Moment