W dniach 21-23 sierpnia kanclerz Niemiec Olaf Schulz, wraz z kilkoma innymi członkami rządu, udał się na wizytę do Kanady. Delegacja spotkała się tam z premierem Justinem Trudeau oraz szeregiem kanadyjskich ministrów. Komentatorzy zauważają, że w trakcie rozmów o pogłębieniu współpracy gospodarczej zabrakło jednego ważnego tematu. Chodzi o konopie.

Rozmowy gospodarcze na linii Kanada-Niemcy

Ze strony Kanady w rozmowach wzięli udział ministrowie: surowców naturalnych, finansów i spraw zagranicznych, a także szef resortu innowacji, nauki i przemysłu. Z delegacji niemieckiej, poza przedstawicielami rządu, pojawili się także reprezentanci największych firm: Mercedes-Benz, Siemens Energy czy Volkswagen.

Tematy rozmów zdominowały zagadnienia gospodarczo-energetyczne. Omawiane było pogłębienie współpracy gospodarczej, handlowej, surowcowej oraz zagadnienia związane z transformacją energetyczną w stronę neutralności emisyjnej.

Na koniec wizyty podpisano deklarację o stworzeniu niemiecko-kanadyjskiego sojuszu wodorowego. Oba kraje mają wspólnie pracować nad rozwojem technologii wodorowej i umożliwieniem zastosowania jej na skalę przemysłową.

Pomimo namacalnych efektów rozmów, nie wszyscy jednak uważają, że wizyta zrealizowała swój pełen potencjał.

Pominięcie sprawy konopnej

W spotkaniu brały udział dwa państwa. Jedno jest jedynym tak dużym krajem świata, o tak znaczącej gospodarce, który dokonał legalizacji marihuany do celów rekreacyjnych. Drugie zamierza to zrobić i jest na zaawansowanym etapie prac. Logicznym wydaje się więc potencjalna współpraca na tym polu. Zwłaszcza, że zdolności produkcyjne Kanady przekraczają jej zapotrzebowanie – na skutek czego co roku utylizuje się dużą ilość plonów.

Czołowi kanadyjscy biznesmeni, w tym m.in. dyrektor generalny Cannabis Council of Canada i dyrektor generalny Diplomat Consulting, wprost mówią, że Kanada przegapiła okazję na promocję swojego rynku konopnego i potencjalnego handlu międzynarodowego. Była to szansa na stworzenie pierwszego międzynarodowego rynku konopnego na świecie. Warto pamiętać, że jest to wielomiliardowy przemysł, który nie jest już jedynie ciekawostką.

Zdolności produkcyjne Kanady są szczególnie istotne w czasie, kiedy przez rosyjską agresję na Ukrainie, Europę dotyka kryzys energetyczny. Uprawa konopi jest energochłonna, w związku z czym może być nieco problematyczna w obecnym czasie, zwłaszcza że nie jest priorytetowa – ważniejszym jest ogrzać lokale, zapewnić wyżywienie i ciągłość dostaw prądu.

W tym samym czasie Kanada co roku niszczy nadwyżkę produkcyjną konopi. Od 2018 roku zniszczyła ponad 1000 ton niesprzedanego suszu konopnego (z czego ponad 425 ton w samym 2021 roku), jednocześnie stale mając zapełnione magazyny.

Mając na uwadze powyższe argumenty, kanadyjscy biznesmeni uważają, że współpraca konopna powinna być wręcz rozszerzeniem, częścią współpracy energetycznej. Zwłaszcza, że Kanada już teraz jest głównym dostawcą medycznej marihuany do Niemiec, więc fundamenty pod współpracę od dawna są wylane. W ubiegłym roku z Kanady przypłynęło niemal 6,5 tony konopi, co stanowiło 31% całego niemieckiego importu marihuany.

Bodziec wzrostu gospodarczego

Wspomniany dyrektor Diplomat Consulting wskazuje, powołując się na dane Abacus Data, że większość Kanadyjczyków chce, by sektor konopi był promowany poprzez swój potencjał ekonomiczny. W jego ocenie 55 krajów rozważa obecnie zmianę polityki dotyczącej marihuany, a Kanada – jako pionier – powinna się w ten proces angażować tak bardzo, jak to tylko możliwe.

Według raportu Deloitte przemysł konopny od 2018 roku wygenerował 151 000 nowych miejsc pracy i przyniósł ponad 37 miliardów USD kanadyjskiej gospodarce.

Konkurencja zamiast współpracy?

Niewykluczone jest, że rynek medycznej marihuany w Niemczech przerośnie ten kanadyjski jeszcze w tym roku – jednocześnie stając się największym na świecie. Wobec tego nie można wykluczyć, że Niemcy – w połączeniu z planami stworzenia rynku rekreacyjnego – chcą stać się samodzielnym hegemonem.

Możliwe jednak , że po prostu nie był to jeszcze moment na takie rozmowy – po pierwsze rządzący zabrali ze sobą głównie przedstawicieli branży motoryzacyjnej i energetycznej, nie rolnictwa i medycyny. Po drugie niemiecka legalizacja jak na razie jest widoczna przede wszystkim w obietnicach. Pomimo tego stawia ją to niestety lata świetlne przed Polską.


Źródło: MJBizDaily