Ocieplenie klimatu i zmiany wzorców pogodowych zagrażają wielu branżom opartym na rolnictwie. Problemy przewiduje m.in. przemysł winiarski. Nie będzie jednak w tym odosobniony. Problemy dotkną nawet plantacji konopi, które często uchodzą za niewymagające w zakresie warunków uprawy.
Outdoorowy zawrót głowy
Zmiany cykli pogodowych wymuszą m.in. reorganizację cyklów upraw. Hodowcy będą musieli upewnić się, że będą w stanie przeprowadzić roślinę od zasiania do zbioru, zanim wystąpią przymrozki, susze, powodzie czy pożary.
Zmienić się może także przedmiot uprawy. Tak uważa Climate Central, niezależna organizacja z New Jersey, zrzeszająca naukowców i dziennikarzy badających zmiany klimatyczne. Zauważa, że wraz ze zmianą wzorców pogodowych, niektóre regiony winiarskie mogą stać się zbyt ciepłe i suche dla niektórych odmian winogron. W efekcie winnice zajmujące się dziś gatunkiem chardonnay będą musiały przestawić się na uprawę np. merlot. To samo może czekać konopie.
Wraz z ocieplaniem planety i przesuwaniem klimatu, odmiany przystosowane np. do cieplejszego lub bardziej wilgotnego klimatu mogą pojawiać się na plantacjach w nowych dla siebie rejonach. Z kolei szczepy, które wcześniej były tam uprawiane, mogą przestać się do tego nadawać, bo np. nie będą radzić sobie z ciepłem lub niedostateczną/nadmierną podażą wody.
Właściwe odmiany odpowiedzią
Przykład jest widoczny już teraz w USA. Na północnym wschodzie kraju zimy stały się krótsze, cieplejsze, z mniejszą ilością śniegu (na rzecz deszczu), a pogoda jest mniej przewidywalna. Według Theory Wellness – firmy z Massachusetts zajmującej się m.in. właśnie uprawą konopi – w samym lipcu 2021 roku na ich pole spadło czterokrotnie więcej deszczu niż zwykle spada w trakcie całego roku.
Na coś takiego ciężko się przygotować i ciężko to przewidzieć. Potrzebne są więc odmiany konopi, które są w stanie wytrzymać różne warunki pogodowe.
Konopie rosną praktycznie na każdym zakątku naszej planety. Oznacza to, że ich uprawa jest możliwa niezależnie od panujących warunków. Kluczowe jest jednak dobranie odpowiedniego szczepu do klimatu panującego w danym miejscu. Rozpatrywane są także rodzaje gleby i dodatki do niej, które mają potencjał radzenia sobie z duża wilgocią, a nawet powodziami.
Nowy klimat, nowe wyzwania
Temperatura, wilgotność i warunki glebowe to jednak nie wszystko. Zmiany pogody mogą przynieść za sobą także nowe szkodniki i patogeny. Według kanadyjskiej firmy Flemming & Singh Cannabis, w miejscach o cieplejszej wiośnie i bardziej wietrznych warunkach, patogeny takie jak biały mączniak prawdziwy pojawiają się znacznie wcześniej.
Odpowiedzią na nieprzewidywalność pogody mogą być szybkokwitnące indici lub automaty. Dzięki sadzeniu konopi autokwitnących o okresie wzrostu 75-80 dni można wyeliminować część zagrożeń, a nawet zdecydować się na dwie uprawy w ciągu roku.
Hodowla receptą na wady?
Choć teoretycznie średnia zawartość terpenów i kannabinoidów jest nieco niższa w odmianach automatycznych, istnieją odmiany hodowane specjalnie dla zwiększenia zawartości tych związków. I dalsza selektywna hodowla ma szansę sprostać wyzwaniom. W efekcie branża otrzyma odmiany, które są bardziej odporne na niesprzyjające warunki, a jednocześnie nie odstają jakością od szczepów trudniejszych w uprawie.
Lata przed tym, jak wielkie korporacje przejęły produkcję nasion, rolnicy zajmujący się uprawą kukurydzy i pszenicy byli w stanie poprawiać odporność swoich roślin, a co za tym idzie, zwiększać plony. Dziś w nich powinni szukać inspiracji plantatorzy konopi.
Specjaliści dodatkowo wskazują na możliwości regeneracji przyrody płynące z upraw konopi i ich ogólny pozytywny wpływ na środowisko. Musi to jednak zostać zrobione z rozsądkiem – teraz bardziej niż zwykle.