Jednym z wyzwań, którym muszą sprostać rolnicy uprawiający konopie przemysłowe, jest nieprzekroczenie limitu zawartości THC w roślinach. Choć w Polsce niedawno podniesiono go z 0,2% do 0,3%, jest to wciąż dość niski poziom – choć taka ilość jest powszechna w przepisach większości krajów. Wyjątek stanowi dosłownie kilka państw, gdzie limit ten jest wyższy. Teraz do nich dołącza Zimbabwe. Czy i dlaczego to dobra zmiana?
Nowe przepisy w Zimbabwe
Zimbabwe zwiększyło dopuszczalny limit THC w konopiach przemysłowych z 0,3% do 1%. Kontynuuje w ten sposób swoje postanowienie zwiększania konkurencyjności lokalnego rolnictwa na konopnym rynku.
Kraj ten był drugim w Afryce, który zalegalizował medyczną marihuanę i lokalną produkcję konopi na ten właśnie cel. W połowie poprzedniego roku donosiliśmy o kolejnych planach Zimbabwe odnośnie rynku medycznej marihuany. Teraz wprowadzane ułatwienia obejmą rolników zajmujących się uprawą do celów przemysłowych.
Konopie przemysłowe zostaną usunięte z listy niebezpiecznych substancji narkotycznych. Zgodnie z nowym prawem definicja „konopi przemysłowych” będzie obejmować roślinę Cannabis sativa L. i każdą jej część, w tym nasiona i wszystkie przetwory, ekstrakty, kannabinoidy, izomery, kwasy, sole i sole izomerów, o stężeniu delta-9-tetrahydrokanabinolu nie większym niż jeden procent w przeliczeniu na suchą masę.
Jako skutek zmian rozszerzona zostanie lista odmian konopi, które rolnicy mogą uprawiać i z których pozyskiwać potrzebne surowce. Roślina ta ma bowiem bardzo zróżnicowane odmiany. Wśród nich znajdują się takie, które zawierają bardzo śladowe ilości THC (0,05%, a nawet mniej) i takie, w uprawie których łatwo przekroczyć poprzednio obowiązujący limit 0,3%.
Znaczenie limitu THC dla rolnictwa
Swoją decyzję rządzący motywują m.in. badaniami, według których niektóre odmiany konopi włóknistych, łączące CBD z nieco wyższą zawartością THC, dają lepsze włókna. Korzystne jest to także dla działania CBD jako suplementu, posiadającego potencjalne właściwości lecznicze. Kannabinoidy cechują się synergistycznym działaniem – razem działają znacznie lepiej, niż każdy z osobna.
Na zawartość tetrahydrokannabinolu wpływa przede wszystkim sama specyfika niektórych odmian konopi włóknistych, zwłaszcza dwupiennych. Podczas gdy niektóre mieszczą się bez trudu nawet poniżej 0,1% THC, inne – np. polskie Białobrzeskie – mają problem z nieprzekraczaniem 0,2%, a w specyficznych warunkach nawet większych stężeń. Surowe restrykcje ograniczają wybór nasion, dodatkowo trzeba uprawiać w sposób priorytetyzujący prawo, a nie potrzeby rynku.
Warto także pamiętać, że konopie to żywa roślina. Trudno jest dokładnie kontrolować poziom THC w jej częściach, pomiar jest kosztowny i kłopotliwy, ciężko też oczekiwać, że rolnik zmusi ją do ograniczenia produkcji kannabinoidu. Poziomy mogą być wyższe również w przypadku cieplejszego, bardziej słonecznego lata – co nie tylko jest poza kontrolą rolnika, ale także w dobie globalnego ocieplenia będzie przytrafiać się coraz częściej. Jednocześnie w Polsce przekroczenie limitu nawet o 0,01% skutkuje widmem sprawy karnej.
Ciężko też zrozumieć jaką różnicę rządzącym robi zawartość THC w roślinie, która zostanie wykorzystana na beton, liny, ubrania czy inne tego rodzaju zastosowania.
Inaczej jest w przypadku upraw w celu pozyskania kwiatów konopi włóknistych bogatych w CBD. Problem może więc wynikać z obawy, że ludzie zaczną odurzać się kwiatami zawierającymi około 1% THC. W świecie konopi indyjskich trendem jest prześciganie się w coraz to silniejszych szczepach – często zawierających nawet powyżej 25% THC. Konsumenci rzucający się na 1% kwiaty powstające jako skutek uboczny upraw do celów przemysłowych, to wizja z gatunku fantastyki.
Dopuszczalne poziomy THC w konopiach przemysłowych na świecie
W Polsce legalna zawartość THC w uprawach przemysłowych to 0,3%. Czechy stosunkowo niedawno podniosły limit THC w legalnych uprawach konopi siewnych do 1%. Szybko stały się u nas popularnym przykładem państwa, które w ten sposób podeszło do problemu. Nie są jednak jedynymi na świecie, a w niektórych rejonach, jak np. Ameryka Południowa, jest to wręcz dominujące stanowisko.
W Europie limit 1% do tej pory przyjęły tylko Czechy i Szwajcaria. W tym drugim kraju wszystko powyżej 1% traktowane jest jako marihuana, która również nie podlega karaniu w ilościach poniżej 10 gramów. Nieco wyższy limit mają także Włochy, gdzie wynosi on 0,6%. Pozostałe państwa albo przyjęły unijne 0,3%, albo mają jeszcze bardziej restrykcyjne uwarunkowania prawne.
Inaczej sytuacja wygląda na innych kontynentach – przede wszystkim w Ameryce Południowej i Środkowej. Limit jednego procenta obowiązuje w:
- Argentynie,
- Belize,
- Chile,
- Meksyku,
- Peru,
- Urugwaju,
- Wyspach Dziewiczych Stanów Zjednoczonych,
- a teraz także w Zimbabwe.