W USA zapalić skręta w celach rekreacyjnych można legalnie w 18 stanach. Legalizację postuluje się w coraz większej liczbie krajów. Wraz z rosnącym poparciem społecznym, wydaje się to jak najbardziej racjonalne. Ostatnie badania społeczne z USA pokazują interesującą tendencję – więcej Amerykanów uważa, że byłoby lepiej, gdyby ludzie przerzucili się z alkoholu na marihuanę.
Wyniki badania ankietowego
W ankiecie przeprowadzonej przez międzynarodową firmę YouGov, zajmującą się badaniami rynku, sondażami i analizą danych, 27% ankietowanych stwierdziło, że zamiana alkoholu na marihuanę przyniosłaby pozytywne efekty. Jednocześnie 20% osób stwierdziło, że jest to zły pomysł. 38% uznało, że nie byłoby to ani dobre, ani złe, a reszta nie była pewna.
W badaniu wzięło udział 10 412 mieszkańców USA. Najbardziej skłonni ku potwierdzeniu tezy stawianej w pytaniu były osoby utożsamiające się z poglądami partii Demokratów (34%), najmniej Republikanów (18%), a pośrodku byli niezależni politycznie – 27%.
Co również ciekawe, to nie w grupie najmłodszych (18-29 lat) był najwyższy odsetek odpowiedzi twierdzących. Choć była to druga w kolejności najczęściej popierająca taką przemianę społeczną grupa (30% za), najwięcej zgodnych z tym osób było w grupie wiekowej 30-44 lat (34% za). Jak można się domyślać, zależność ta spada wraz z dalszym starzeniem się społeczeństwa – do 23% w grupie 45-64 lata i 17% u osób powyżej 65 roku życia. Co jednak ciekawe, nie przekłada się to na wzrost odsetka osób, które uważają to za coś złego. Zwiększa się natomiast odsetek tych, którzy twierdzą, że nie byłoby to ani dobre, ani złe. Zarówno 22% najmłodszych, jak i 22% najstarszych uważa, że złym byłoby, gdyby przeciętny Amerykanin zastąpił spożycie alkoholu marihuaną.
Zdanie amerykanów jest o tyle istotne, że od kilku lat mają oni do czynienia z rosnącym rynkiem marihuany. Są regularnymi świadkami jawnego używania, zarówno do celów medycznych, jak i coraz częściej rekreacyjnych. To pozwala na formułowanie opinii, które nie bazują jedynie na przypuszczeniach czy propagandzie medialnej, a własnych doświadczeniach. Te zaś okazały się im mówić jasno – wolimy zjaranych niż pijanych. Jednak jakie potencjalne argumenty mogły skłonić ich do takiego poglądu?
Szkodliwość alkoholu
Alkohol szkodzi – to jest jasne. Często szkody te są długoterminowe, czasem odkrywane po czasie i mogą kończyć się przewlekłymi chorobami, a nawet śmiercią. Już w małych ilościach szkodzi na układ nerwowy, upośledza logiczne myślenie oraz prawidłowy osąd sytuacji. Zaburza etykę, moralność, poczucie więzi międzyludzkich oraz inne funkcje ośrodków kory mózgowej. Przez to, mówiąc krótko, stajemy się „bardziej prymitywni” – działamy w oparciu na impulsach i instynktach. Jakkolwiek brzydko brzmi takie porównanie – trochę jak zwierzęta.
Drażni układ pokarmowy, a w zbyt dużej ilości może doprowadzić do zahamowania trawienia. Naczynia krwionośne rozszerzają się, a ciało choć odczuwa przypływ ciepła, paradoksalnie się wychładza. Jednocześnie wzrasta ciśnienie krwi oraz ryzyko zaburzeń akcji serca, zawałów i wylewów.
Bezpośrednimi skutkami picia alkoholu jest też obniżony nastrój, zaburzenia emocji i upośledzenie pamięci – zarówno krótkotrwałe, tzw. urwany film, jak i długotrwałe, kiedy pamięć jest zaburzona nawet w okresach, w których osoba nie pije. Utrudnia także zaśnięcie, a sam sen jest zakłócony.
Poza wszystkimi wymienionymi objawami pozostaje jeszcze kwestia przedawkowania. Wypicie zbyt dużo grozi śpiączką i potencjalnym zgonem.
O ile nikt nie sprzecza się z negatywnym działaniem alkoholu i raczej nikt nie postuluje jego rzekomego potencjalnego działania prozdrowotnego, o tyle w przypadku marihuany sprawa ma się zgoła inaczej.
Szkodliwość marihuany
Przede wszystkim nie ma zapisów, świadczących o zgonach w bezpośrednim następstwie spożycia marihuany.
W przeciwieństwie do alkoholu nie jest też kancerogenna.[1] Na taki wpływ alkoholu już w 2017 zwracali uwagę amerykańscy onkolodzy. I choć może również szkodzić (zwłaszcza na płuca w procesie palenia) oferuje także właściwości prozdrowotne. Konopie mają działanie przeciwzapalne i przeciwbólowe, a także stymulują pracę układu trawiennego. Obniżając ciśnienie wewnątrzgałkowe w oku pomagają przeciwdziałać rozwojowi jaskry. Używa się je również w leczeniu szeregu chorób, takich jak padaczka, stwardnienie rozsiane czy choroby zapalne jelit. W przypadku padaczki pozwalają zredukować liczbę ataków nawet o 90%.
Niestety, jak zostało już powiedziane – również szkodzą. Marihuana sprzyja rozwojowi lub ujawnianiu się chorób psychicznych (np. schizofrenii). Podobnie jak alkohol (lecz wydaje się, że w mniejszym stopniu) upośledza pamięć, a w przypadku osób o niskiej tolerancji na THC lub o skłonnościach do stanów lękowych może powodować niepokój i stany paranoidalne.
Również jak alkohol, może także wywołać uzależnienie – choć szanse na to są dużo niższe, niż w przypadku tej pierwszej używki. Nie powoduje też agresji, mówi się że to roślina pokoju. Według National Council on Alcoholism and Drug Dependence w 40% przypadków przestępstw nacechowanych przemocą w Stanach Zjednoczonych sprawca był pod wpływem alkoholu. Podobnie jest w związkach – istnienie dodatnia korelacja pomiędzy przemocą psychiczną i fizyczną, a spożywaniem alkoholu. Nie ma podobnych wniosków na temat marihuany. Co więcej, pojawiają się nawet teorie, ze w jej przypadku może być odwrotnie, ma zmniejszać skłonność do agresji.
Już czytając same te rozważania, gołym okiem widać, że szkody marihuany są nie tylko zauważalnie mniej dotkliwe, ale również oferuje ona pewne korzyści. Jak wiadomo używki stosuje się dla przyjemności. Jeżeli więc już decydujemy się na którąś, racjonalnym wyborem wydaje się być ta, która powoduje mniejsze szkody w organizmie, a może przy okazji zrobić też coś dobrego, np. pomóc się wyciszyć czy usnąć.
Poparcie społeczne dla marihuany w Polsce
Wiemy już co sądzą amerykanie. Co natomiast możemy zauważyć na własnym podwórku? W lutym w Polsce, po długim oporze, w ograniczonym stopniu dopuszczono uprawy marihuany do celów medycznych. Zwiększono także dopuszczalne stężenie THC w konopiach siewnych z 0,2% do 0,3%. Czy to początek dalszych zmian – ciężko powiedzieć, zwłaszcza, że chwilę wcześniej np. Czechy podniosły ten sam limit do całego procenta. Na silny opór napotykają także wszystkie zmianki o dalszej liberalizacji prawa, nie mówiąc już o rekreacyjnym użyciu marihuany. Ale to polityka. Co na ten temat sądzi przeciętny Polak?
Według sondażu CBOS, przeprowadzonego na zlecenie stowarzyszenia „Wolne Konopie”, już w 2020 roku dekryminalizację marihuany popierało 60,7% Polaków. To liczba zbliżona do odsetka w USA, gdy ruszyła maszyna legalizacyjna.
W grupie od 18 do 24 roku życia przeciwko karaniu opowiedziało się aż 77% ankietowanych, a wśród osób nieco starszych (od 25 do 34 roku życia) 73%. Również wśród mieszkańców największych miast (powyżej 500 tys. mieszkańców), bez uwzględnienia wieku, było to 76%. Co więcej, nawet na wsiach przeciwko karaniu jest ponad połowa mieszkańców (56%). Marihuana nie jest też kwestią mocno uzależnioną od polityki – przeciwko karaniu było zarówno 52% zwolenników premiera, jak i 73% jego przeciwników. O ile więc wśród popierających rządzących zwolenników jest mniej, jakiekolwiek kryteria by nie przyjąć – wiek, miejsce zamieszkania, preferencje polityczne, płeć, cokolwiek – zawsze przeciwko karaniu będzie więcej niż połowa danej populacji.
W innym badaniu, również na zlecenie Wolnych Konopi, tym razem przeprowadzonym przez Kantar, 30% ankietowanych opowiedziało się za koniecznością karania więzieniem za posiadanie marihuany. Oznacza to, że 70% było przeciwko karaniu lub nie miało zdania. Niestety mniejszym optymizmem napawa pytanie, czy marihuana powinna być legalna na podobnych zasadach jak alkohol i papierosy. W tym przypadku 56% osób uważało, że nie, a 12% nie miało zdania. To pokazuje, że wciąż potrzebna jest w polskim społeczeństwie edukacja konopna.
Podsumowanie
Poparcie społeczne dla marihuany na świecie rośnie. Zwracanie uwagi na jej przewagę nad alkoholem jest trendem pozytywnym, gdyż ludzie nie przestaną całkowicie stosować używek, a taki pomysł jest wręcz utopijny (czy może nawet dystopijny). Ryzyko przedawkowania, uzależnienia, stosowania przemocy, rozwoju otyłości, nowotworów czy wypadków komunikacyjnych zdecydowanie jest wyższe w przypadku alkoholu. W takim wypadku, nawet jeżeli ktoś nie zgadza się z tym, że marihuana jest pożyteczna, ciężko zaprzeczyć, że przesunięcie struktury konsumpcji używek od alkoholu w stronę marihuany byłoby społecznie pozytywne. Z tym zgadzają się już amerykanie, teraz czas na kolejne społeczeństwa. Dalsze ruchy legalizacyjne pozwolą również na przeprowadzenie większej liczby badań na temat tej substancji, co pozwoli lepiej zrozumieć jej potencjał (zarówno leczniczy i rekreacyjny), ale także jej zagrożenia. Te alkoholu już znamy – może rzeczywiście lepiej powoli zastępować go czymś zdrowszym?
[1]Sama w sobie, bo produkty spalania już mogą być. Palenie nie jest jednak jedyną formą przyjmowania kannabinoidów.
Źródła
https://today.yougov.com/
https://www.marijuanamoment.net/more-americans-say-it-would-be-better-if-people-used-marijuana-instead-of-alcohol-poll-shows/
https://morawica.com.pl/alkohol/wplyw-alkoholu-na-organizm
https://stopuzaleznieniom.pl/czy-pije-ryzykownie/konsekwencje-picia-alkoholu/szkody-zdrowotne/
https://www.doz.pl/czytelnia/a13327-Marihuana__skutki_palenia_i_wplyw_na_zdrowie._Marihuana_a_THC_i_CBD
https://www.focus.pl/artykul/alkohol-vs-marihuana-co-bardziej-niszczy-zdrowie
https://wolnekonopie.org/2020/11/sondaz-cbos-polacy-za-marihuana-a-przeciw-karom-nawet-wyborcy-morawieckiego/
https://wolnekonopie.org/wp-content/uploads/2020/07/Polacy-o-marihuanie_Raport-Kantar-dla-Stowarzyszenie-Wolne-Konopie.pdf