W czasie, gdy konopie uzyskują coraz większe poparcie społeczne i powoli wychodzą z cienia do głównego nurtu, właściciele klubu nocnego w Massachusetts chcą połączyć dwie kontrowersyjne branże w jedną. Postanowili otworzyć pierwszy w kraju punkt sprzedaży marihuany… topless!
Niecodzienny pomysł
Przedsiębiorcy najwyraźniej mają dość liberalne podejście do tego typu rzeczy, gdyż już teraz prowadzą klub ze striptizem. Choć bardziej trafnym słowem byłoby w tym przypadku „prowadzili” – jego działalność trwała raptem kilka miesięcy, po otwarciu w 2020 roku. Zamknięcie zostało wymuszone przez pandemiczne restrykcje. Teraz, po prawie trzech latach, ma zostać ponownie otwarty. Jest haczyk – właściciele chcą wymienić taniec i alkohol na konopie, zostawiając jednak nagość. W ten sposób na naszych oczach powstaje nowy, unikalny w skali kraju (a być może nawet świata) biznes.
Właściciele argumentują swoją ideę tym, że dyspenserii otwiera się coraz więcej, przez co konkurencja rośnie. By się wybić, trzeba się czymś wyróżniać. W przypadku właścicieli klubu nocnego ze striptizem pomysł na „twist” był wręcz oczywisty. Tym bardziej, że jeden ze współudziałowców posiada już kilka punktów dystrybucji marihuany na terenie stanu.
Zmiana pod znakiem zapytania
Póki co zezwolenia niezbędne do prowadzenia klubu dla dorosłych są wciąż aktualne, a pod koniec zeszłego roku ogłoszono poszukiwania barmanów i menedżera. Nie jest więc wykluczone, że ostateczną decyzją będzie utrzymać dotychczasowy profil działalności.
Jeżeli jednak dojdzie do zmian, będą one wymagały dodatkowych kroków prawnych. Właściciele będą wnioskować o zmianę licencji na rozrywkę dla dorosłych. Usuną z niej tańce oraz pozwolenie na sprzedaż alkoholu, wprowadzą za to obsługę topless. Prawo stanowe nie pozwala bowiem na sprzedaż alkoholu i marihuany w jednym miejscu.
Urzędnicy będą musieli zostać zaangażowani w sprawę jednak nawet jeżeli sprzedawczynie miałyby pozostać ubrane. Właściciele dogadali się już w sprawie zakupu istniejącego sklepu z marihuaną, jednak przeniesienie jego działalności w miejsce dotychczasowego klubu będzie wymagało dodatkowych wniosków i zezwoleń. A to zawsze jest pewną niedogodnością, którą dodatkowo zwykle zwielokrotnia kontrowersyjność przedsięwzięcia.
Korzyści i zagrożenia
Jeden z właścicieli argumentuje, że ich sklep przyciągnie do miasta turystów. Chcą w ten sposób wprowadzić alternatywę do nocnych klubów i alkoholu, dominujących w nocnym życiu miasta. Alternatywę, która według nich jest znacznie mniej szkodliwa.
Zagrożenia? W tego rodzaju biznesach zawsze pewne są. Jednak zarówno kluby dla dorosłych, jak i punkty dystrybucji marihuany muszą spełniać szereg warunków. I to warunków bardzo do siebie podobnych.
Oba rodzaje biznesów muszą być zamknięte dla widoku publicznego, a także ograniczone wiekowo – niedostępne dla klientów poniżej 21 roku życia. Ważne jest również zapewnienie odpowiedniego poziomu bezpieczeństwa personelu, zwłaszcza zważywszy na duże ilości gotówki, którą tego rodzaju biznes obraca. Prawo federalne wymusza bowiem płatności gotówkowe we wszystkich biznesach związanych z marihuaną.
Najważniejszymi pytaniami pozostają: czy władze zgodzą się na taki pomysł, czy właściciele się ostatecznie na niego zdecydują, ale najważniejsze – czy znajdą się chętni do pracy. Choć właściciele przekonują, że z tym ostatnim dotychczas nie mieli problemu.
Źródło: Daily Hampshire Gazette