W środę niemiecki rząd przedstawił aktualne plany legalizacji marihuany. Zaprezentowane założenia fundamentalnie różnią się od hucznych zapowiedzi, które słyszeliśmy od czasów kampanii wyborczej. Wygląda na to, że pierwszy w Europie rynek legalnej marihuany póki co pozostanie w sferze marzeń. Są także dobre nowiny – posiadanie i uprawa na własny użytek już niedługo staną się legalne.

Zaprezentowany plan legalizacji

Niemiecki rząd przedstawił oficjalne założenia legalizacji. Według nich dozwolone będzie posiadanie do 25 gramów marihuany oraz uprawa do trzech żeńskich roślin konopi indyjskich, na własne potrzeby. Dystrybucja również będzie dopuszczona – ale wbrew początkowym zapowiedziom, jedynie niekomercyjnie, wewnątrz tzw. klubów konopnych, czyli organizacji non-profit zrzeszających członków-sympatyków konopi, maksymalnie 500 osób w jednym.

Stowarzyszenia będą zorganizowane, mają koordynować uprawę i raportować na temat swojej działalności. Będą więc także cennym źródłem danych statystycznych. Członkowie takiego klubu mogą w jego obrębie nabyć do 25 gramów dziennie, maksymalnie 50 gramów miesięcznie. Jednocześnie dla osób pomiędzy 18 a 21 rokiem życia limit ten ma wynosić 30 gramów. Dla tych osób ustalony będzie także limit zawartości THC w suszu. Opłata za susz może być pobierana, ale nie musi, wszystko będzie zależeć od struktury budżetowej danej jednostki. Ma się ona bilansować, a nie przynosić zysków.

Palić i waporyzować każdy będzie mógł w obrębie własnego lokum. Zakazana będzie konsumpcja marihuany w pobliżu placówek oświatowych. W publicznych strefach dla pieszych będzie dozwolona, ale dopiero od godziny 20:00. Dodatkowo zapowiedziano możliwość usunięcia wyroków z Federalnego Centralnego Rejestru Karnego. Dotyczy to spraw za posiadanie do 25 gramów lub uprawę do 3 roślin, a odbywać się będzie na życzenie skazanego.

Na ten moment Niemcy nie przewidują szeroko zakrojonej sprzedaży marihuany w sklepach, choć w życie wejdzie pilotażowy program obejmujący niewielką liczbę licencjonowanych sklepów specjalistycznych w niektórych regionach. To ma pozwolić przetestować wpływ komercyjnego rynku marihuany na zdrowie publiczne, ochronę nieletnich i przestępczość.

Jeszcze w kwietniu ma pojawić się ostateczny projekt ustawy. Zanim wejdzie w życie, będzie musiał zostać przyjęty przez rząd oraz uchwalony przez Bundestag i Bundesrat.

Ramy czasowe legalizacji

Nie podano konkretnych dat, kiedy zmiany w prawie wejdą w życie, ale ma to nastąpić jeszcze w tym roku. Zapowiedziano też, że legalizacja będzie wdrażana w dwóch etapach.

W pierwszym mają powstawać wspominane kluby konopne. Będą one pobierać opłaty członkowskie w zależności od ilości marihuany konsumowanej przez danego członka, jednak kwoty te będą pokrywać koszty, a nie przynosić zysków – organizacje te będą non-profit. Kluby mogą brać udział i pomagać w uprawie, udostępniać nasiona i sadzonki, a także muszą raportować ilość wyprodukowanych i udostępnionych plonów. Na terenie klubu nie można spożywać ani serwować alkoholu.

Gdy to już będzie wdrożone, ruszy pilotażowy program komercyjnej produkcji, dystrybucji i sprzedaży marihuany za pośrednictwem sklepów specjalistycznych. Ma trwać 5 lat i być prowadzony jedynie w garstce regionów. Proces będzie ściśle kontrolowany, ma stanowić swego rodzaju badanie naukowe. Informacje pozyskane w ten sposób odpowiedzą na pytania jak legalna sprzedaż marihuany wpływa na bezpieczeństwo młodzieży, czarny rynek i zdrowie publiczne. Minister zdrowia Karl Lauterbach podkreśla, że nie chce pójść w ślady Holandii, gdzie dekryminalizację marihuany połączono z rynkiem regulowanym w bardzo niewielkim stopniu. Niemcy chcą mieć pełen obraz i kontrolę nad dystrybucją używki.

Poprzednie zapowiedzi były bardziej rewolucyjne

Rząd zrewidował pierwotny plan legalizacji marihuany w Niemczech po rozmowach z Komisją Europejską. Minister rolnictwa Cem Özdemir powiedział, że prawo unijne narzuciło ograniczenia, których muszą przestrzegać. Dodał, że mimo wszystko „naciskają”. Poza instytucjami UE krytyka słyszalna bywa także wewnątrz kraju. Centro-prawicowy rzecznik ds. polityki zdrowotnej Bundestagu Tino Sorge ocenił, że rząd dąży do legalizacji „ryzykownego narkotyku”, „pomimo europejskich przeszkód prawnych, jednoznacznych opinii ekspertów i złych doświadczeń z innych krajów”.

Zarzuty odpiera minister zdrowia Karl Lauterbach, mówiąc wprost, że obecna polityka antynarkotykowa się nie sprawdziła. Oświadczył, że celem rządu jest zapewnienie większego bezpieczeństwa, ochrona konsumentów przed skażonymi i toksycznymi produktami oraz ograniczenie przestępczości związanej z narkotykami.

„Rozcieńczenie” planu nie powinno dziwić – Lauterbach ostrzegał od początku, że rząd wprowadzi pierwotny plan tylko wtedy, gdy uzyska zielone światło od Unii Europejskiej. Tego światła nie dostał pomysł komercyjnej dystrybucji. Mówi się nawet, że Niemcom nie uda się wprowadzić takiego rozwiązania nawet w przypadku pozytywnych wniosków z opisanego wyżej programu pilotażowego. Część niemieckich polityków wydaje się jednak zdeterminowana, by doprowadzić legalizację do skutku, a także by zrobić to w formie jak najbardziej zbliżonej do oryginalnych obietnic.

Ostateczne rezultaty poznamy w nadchodzących miesiącach. Jedno jednak jest już pewne. Jeszcze w tym roku część Niemców zapali marihuanę całkowicie legalnie.