Kiedy w zeszłym tygodniu informowaliśmy o posiedzeniu niemieckiej Komisji Zdrowia w sprawie legalizacji marihuany, ostatnie czytania ustawy kończącej prohibicje planowane były na 16 listopada. Dziś już wiemy, że data ta jest nieaktualna, a najwcześniejszy potencjalny termin to grudzień.
Kontrowersyjna ustawa z kolejnym opóźnieniem
Niemiecka legalizacja marihuany spotyka kolejny problem, do których i niemieccy koalicjanci, i wszyscy międzynarodowi komentatorzy zdążyli się już chyba przyzwyczaić. Tym razem przełożono ostateczne głosowania Bundestagu. Mają się odbyć na jednym z grudniowych posiedzeń, tym samym odkładając wejście w życie reformy przynajmniej do początku przyszłego roku. Informacją tą podzieliła się w mediach społecznościowych Carmen Wegge z Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD).
Wegge podkreśliła, że decyzja o przełożeniu głosowania nie była łatwa, ale rządzącym przyświecał cel lepszego dopracowania projektu przed wcieleniem tak istotnych zmian w życie. Taki stan rzeczy potwierdziła Kirsten Kappert-Gonther z Partii Zielonych – zgodnie z jej słowami dodatkowy czas zostanie wykorzystany nad doprecyzowaniem części sformułowań zawartych w tekście ustawy.
Nie jest tajemnicą, że nowe światło na sprawę rzuciły dyskusje prowadzone w zeszłym tygodniu na posiedzeniu Komisji Zdrowia. Datę obrad i planowane kolejne czytania dzielić miało 10 dni – czas ten okazał się niewystarczający, by dopracować ustawę do perfekcji. Z drugiej strony może rzeczywiście lepiej poczekać i sukcesywnie przepchnąć projekt przez Bundestag i Bundesrat, niż kierować się pośpiechem i odbić od któregoś z głosowań?
Przyczyną bezpieczeństwo, ale także status i pieniądze
Niestety, mimo rosnącego społecznego poparcia dla legalizacji marihuany, jest to temat wciąż kontrowersyjny, a proces legislacyjny z nim związany cechują specyficzne trudności, niekoniecznie znane w przypadku procedowania typowych ustaw. Niemcy mają dodatkową trudność – poza potencjalnym wpływem na zdrowie publiczne, policję, sądownictwo, wychowanie młodzieży i wiele innych aspektów; są także obserwowani przez pozostałe państwa, które z działań tego kraju starają się wyciągnąć lekcję (a przynajmniej powinny). Odpowiednie podejście do tematu umocni Niemcy jako lidera branży w Europie, a – bądźmy szczerzy – nikt się póki co z nimi o to za bardzo, niestety, nie ściga. Starania w zakresie dopięcia wszystkiego na ostatni guzik nie są więc zaskakujące – zwłaszcza mając na uwadze słynne, stereotypowe wręcz zamiłowanie Niemców do porządku i dyscypliny.