W środę 19 października wyciekła wersja robocza niemieckiego projektu ustawy dotyczącego legalizacji marihuany w tym kraju. Niestety zamiast entuzjazmu wywołało to raczej falę krytyki. Dlaczego?

Założenia zawarte w ustawie

Pierwsze i najważniejsze pytanie – ile będzie można kupić i posiadać? Niemiecki plan zakłada legalną sprzedaż do 20 gramów marihuany. Wiekiem granicznym będzie 18 rok życia, jednak osoby pomiędzy 18 a 21 rokiem życia będą mogły nabyć jedynie towar zawierający poniżej 10% THC. Powyżej 21 roku limit ten wynosić ma nieco więcej, bo 15%. Rozwiązanie wydaje się rozsądne – ostatnio coraz częściej podnoszone są głosy, że za większość negatywnych efektów marihuany odpowiada nadmiar THC. A o ten nietrudno: współczesne szczepy prześcigają się pod względem mocy, powstają nawet rankingi najsilniejszych odmian marihuany na świecie.

Zabroniona będzie także reklama promująca konsumpcję używki. Istnieć ma również wymóg uprawy krajowej. Sprzedaż będzie objęta tradycyjnym podatkiem VAT, a także – podobnie jak w przypadku innych używek – podatkiem akcyzowym. Jego wartość nie została jeszcze ustalona, jednak ma być uzależniona od stężenia THC, na takim poziomie, by cena była konkurencyjna względem czarnego rynku.

Propozycja jest efektem przeprowadzonych w czerwcu konsultacji „Cannabis – but safe”. W ich trakcie około 200 ekspertów brało udział w rzeczowych dyskusjach na temat różnych zagadnień związanych z legalizacją. Poruszane były wówczas kwestie podatków, poziomów THC, reklamy czy wartości granicznych dla kierowców.

Niemcy jednak nie są zadowoleni

Choć plan wydaje się na pierwszy rzut oka dość racjonalny, choć ostrożny, zwolennicy legalizacji w Niemczech wyrażali wczoraj i dziś swoje niezadowolenie. Krytyka przedstawia kilka całkiem silnych argumentów. Zwolennicy tezy, że plan jest nadmiernie restrykcyjny, przywołują argument, że istnienie limitu THC i ograniczenie posiadania do 20 gramów ma służyć nielegalnemu rynkowi. Jednak z drugiej strony wiemy, że nadmiar THC może być szkodliwy dla zdrowia, a 20 gramów i tak nie jest ilością łatwą do spożycia „na raz”. Zresztą jest to „tylko” 8 gramów mniej niż uncja, która jest legalną ilością w sporej liczbie stanów USA.

Tłumaczenie: „Dokument (…) jest niepotrzebnie restrykcyjny! Ograniczenie stężenia THC, limit posiadania 20 g i ściślejsze regulacje do 21 r.ż. spowodują, że konsumenci przejdą na czarny rynek – to katastrofa dla młodzieży, zdrowia i ochrony konsumentów.”

Z krytyką spotkał się również pomysł ograniczenia podaży do upraw lokalnych. Niektórzy argumentują, że takie rozwiązanie nie będzie w stanie zaspokoić popytu i import jest potrzebny. Zwracają przy tym uwagę, że połączenie wymagań (limit THC + krajowe uprawy) wpłynie na wysoką cenę, która nie będzie konkurencyjna dla nielegalnego rynku, zwłaszcza w przypadku dystrybucji aptecznej, gdyż oczekuje się, że te podmioty oczekiwać będą wysokich marż. Jest to niestety trafny argument, bo o ile niewielka różnica ceny na niekorzyść legalnego towaru może być zaakceptowana, większe dysproporcje mijają się z celem.

Przeciwnicy legalizacji również nie odmówili sobie komentarza. Zarzucają rządowi pośpiech w legalizacji, kosztem ochrony dzieci i młodzieży, o czym w projekcie ustawy na tym etapie rzeczywiście nie ujawniono szczegółów. Zwrócono uwagę na brak rozsądnych działań w odniesieniu do edukacji i profilaktyce, a skupiono na matematycznych limitach odnoszących się do stężeń i wieku nabywcy. O dziwo to argumenty przeciwników wydają się w tej sytuacji bardziej trafione.

Marihuana jednak jak zwykle łączy, nie dzieli. Pod wpływem projektu ustawy zjednoczyli się liberałowie i konserwatyści – obie strony mają swoje obawy odnoszące się do projektu i uważają, że nie ograniczy on we właściwy sposób nielegalnego rynku.

Podsumowanie

Ministerstwo Zdrowia zareagowało na sytuację tłumaczeniem, że rząd na tym etapie nie osiągnął porozumienia. Ujawniony projekt ustawy jest wersją roboczą i nie musi być 1:1 tym, który obiecano złożyć do końca roku kalendarzowego. Gdy zostanie już przedstawiony, z pewnością będzie podlegać dodatkowym zmianom, które zostaną zaproponowane w trakcie procesu legislacyjnego. Już teraz zgłoszono kilka trafnych argumentów, z którymi będą musieli zmierzyć się autorzy ustawy.

Pozostaje nam więc czekać na ostateczną formę ustawy legalizującej. Jej obecna forma jest wbrew pozorom trudna do jednoznacznej oceny. W założeniach jest ona dość zdroworozsądkowa, jednak wszystko zależy od ekonomicznych możliwości zapewnienia konkurencyjnego cenowo towaru, przy spełnieniu zaproponowanych, rozsądnych wymagań.

Prawo nie może opierać się jedynie na konkurencji cenowej z przestępcami, cena nie jest jedynym czynnikiem, który powinniśmy brać przy zakupie marihuany. Legalny, bezpieczny towar, ze stężeniem THC bezpiecznym dla zdrowia (zwłaszcza psychicznego) to fundamenty rozsądnej legalizacji. Nie mówiąc o działaniach edukacyjnych, które zawsze muszą towarzyszyć takim ruchom. Cała trudność stojąca przed niemieckim rządem to pogodzenie tych wszystkich światów.


Źródło: https://www.rnd.de/politik/cannabis-legalisierung-besitz-von-20-gramm-kuenftig-straffrei-alle-bekannten-details-zu-lauterbachs-MRG6W7HVYFCU7OIV7ARZX7ZE2E.html