Na koniec zeszłego tygodnia świat obiegła informacja o tym, że Joe Biden ułaskawił skazanych za marihuanę. Wiadomość ta błyskawicznie stała się wręcz viralowa, powtarzana już nie tylko w portalach branżowych, ale także mediach głównego nurtu: radiu, telewizji, w portalach społecznościowych i wszędzie indziej. Problem w tym, że o ile decyzją prezydenta USA rzeczywiście ułaskawiono skazanych za posiadanie marihuany, o tyle za to przestępstwo w większości przypadków i tak do więzień federalnych się nie trafia.[1] A więzień stanowych ułaskawienie nie obejmuje.

Przestępstwo federalne a stanowe

Prawo w USA funkcjonuje nieco inaczej niż w Polsce. Przepisy federalne nie zawsze muszą iść w parze z przepisami stanowymi. W Polsce jeżeli coś jest nielegalne – to jest nielegalne. Nie ma tu znaczenia czy mieszkamy w Gdańsku, Poznaniu, Warszawie, Lublinie czy Wrocławiu. W Stanach mimo tego, że federalnie marihuana jest nielegalna, poszczególne stany mogą wprowadzać przepisy, które ją lokalnie legalizują. Tak zresztą robią, a obecny stan prawny marihuany w USA możecie poznać dzięki naszemu osobnemu opracowaniu.

Prawa stanowe odnoszą się jedynie do danego stanu i osób znajdujących się na jego terenie. Prawa federalne dotyczą natomiast wszystkich obywateli USA. Kiedy prawo stanowe i federalne są ze sobą w sprzeczności, w teorii to prawo stanowe powinno być nieważne. W praktyce wygląda to jednak inaczej – rząd federalny jak dotąd nie ścigał za marihuanę w stanach, które ją zalegalizowały, podobnie jak nie interweniował w sprawie legalnej w Nevadzie prostytucji, która pozostaje przestępstwem na poziomie federalnym.

Więzienie federalne jest prowadzone przez rząd federalny i umieszcza się w nim więźniów skazanych za – jak sama nazwa wskazuje – złamanie przepisów federalnych. Analogicznie, więzienia stanowe są prowadzone przez rządy stanowe i mieszczą osoby skazane za złamanie prawa stanowego. Więzienia federalne są generalnie bezpieczniejsze od stanowych i przetrzymują więźniów, którzy są mniej agresywni i niebezpieczni. W porównaniu z więzieniami federalnymi, w więzieniach stanowych zazwyczaj przebywają bardziej brutalni przestępcy.

Cała rzecz w tym, że większość skazanych za marihuanę również przebywa w więzieniach stanowych, a ułaskawienie objęło wyłącznie skazanych na poziomie federalnym. To nieco kłóci się z nagłówkami o tym, że Biden ułaskawił skazanych za posiadanie marihuany – a przynajmniej prosi o doprecyzowanie.

Głośne ułaskawienie a rzeczywistość

Z konferencji prasowej Białego Domu dowiadujemy się, że na prawie łaski skorzysta około 6500 osób. Przy populacji USA, która wynosi 330 milionów osób, liczba ta nie wydaje się szczególnie imponująca.

Oczywiście ciężko zarzucić prezydentowi złą wolę. Jego możliwości, wynikające z kompetencji pełnionego urzędu, są ograniczone. Nie zmienia to faktu, że całe to ogłoszenie jest do pewnego stopnia szopką medialną, która ma pokazać, że spełnia obietnice wyborcze. Oczywiście nie zmienia to też faktu, że 6500 osób rzeczywiście dzięki niemu wyszło z więzienia – i jest to coś dobrego. Warto jednak być świadomym obu stron tego medalu. Opinie, że Joe Biden przejmuje się sprawą konopną mogą być prawdziwe, ale w tym przypadku równie mocno (a prawdopodobnie bardziej) przejmuje się swoimi słupkami wyborczymi.

Nie można pominąć faktu, że Biden wezwał gubernatorów poszczególnych stanów do wydania analogicznego ułaskawiania dla osób, które takie wyroki odsiadują w więzieniach stanowych. Otwartą pozostaje natomiast kwestia, czy ci do wezwania się zastosują – bo obowiązku takiego nie mają.

Kto zostaje w więzieniu?

W więzieniach federalnych pozostanie wciąż około 3000 osób, które zostały skazane za przestępstwa związane z marihuaną, jednak inne niż samo posiadanie. Ocena słuszności tej sytuacji jest trudna, choć w kontekście obietnic federalnej legalizacji może wydawać się jasna. Na dzisiejszy stan prawny być może nic więcej sam Biden zrobić nie mógł.

Jednak, jak donosi Reuters[2], poza tą grupą, w więzieniach stanowych pozostaje wciąż ponad 30 000 osób – z czego część brała udział w obrocie lub sprzedaży, ale są wśród nich także winni samemu posiadaniu. To w ich sprawie Biden apelował do gubernatorów.

Według American Civil Liberties Union, organizacji non-profit zajmującej się ochroną praw obywatelskich, z 8,2 miliona aresztowań związanych z marihuaną w latach 2001-2010, 88% było za samo jej posiadanie.[3] Z kolei National Organization for the Reform of Marijuana Laws szacuje, że choć w 2020 roku zatrzymań związanych z marihuaną było o połowę mniej niż w 2008, wciąż aż 91% dotyczyło samego tylko posiadania.[4]

Warto w tym miejscu zaznaczyć, że do dziś już około dwa miliony osób zostało ułaskawionych przez stany, które zalegalizowały rekreacyjny użytek marihuany. To wszystko przed gestem Bidena. Bo czym jest 6,5 tysiąca osób przy dwóch milionach, jeśli nie gestem.

Podsumowanie

Gesty oczywiście też są ważne. Ułaskawienie kilku tysięcy amerykanów to z pewnością dobry krok – ostatecznie niewinni ludzie wyszli z więzienia. Gest Bidena dodatkowo zachęca, daje (dobry) przykład, wyraża zielone światło. Co więcej, nawet cała medialność tej sytuacji jest dobra dla konopi: normalizuje je, daje im miejsce w przestrzeni publicznej, oswaja z nią zwykłych obywateli. Działanie ze strony mocarstwa, jakim jest USA, musi wywoływać efekty w innych państwach, a jeśli nie, to przynajmniej refleksje. A to wszystko jest krokiem do przodu dla sprawy konopnej na całym świecie – choć nie tak dużym, jak próbują nam przekazać media głównego nurtu.


  1. https://bjs.ojp.gov/content/pub/pdf/dofp12_sum.pdf
  2. https://www.reuters.com/world/us/us-marijuana-pardons-help-thousands-leave-others-prison-2022-10-09/
  3. https://www.aclu.org/gallery/marijuana-arrests-numbers
  4. https://norml.org/blog/2021/09/27/marijuana-arrests-fall-precipitously-nationwide-in-2020/